środa, 29 sierpnia 2018

Coraz więcej nieszczęśliwych miłości. Ale... rozejrzyj się.

                                                      Kochani.

       Dzisiaj nie chcę kosmetycznie.
 Dzisiaj opowiem Wam o tym na co patrzę.

                                                          A łzy płyną.

Widzę tyle nieszczęśliwej miłości.
 A może niedobranych ludzi, którzy byli za młodzi na związek.Tyle udawania. Jakichś nieciekawych historii.
 Coś jakby te łzy, które kiedyś były z radości ( takiej nieposkromionej) .
Kiedy zamykałaś za nim drzwi i z tego szczęścia zamykałaś dłonią usta, żeby nie słyszał jak bardzo jesteś rozpromieniona. Żeby bardziej się starał.
  I te łzy zamieniły się w krwawy atrament. Jakiś taki czarny, który rozlewa się tak bezwiednie, powoli, sunie po kartce, kropla po kropli spada na podłogę...
   Teraz te łzy spływają do samego serca. Rozlewają się do żył tworząc coraz bardziej czarne myśli. Tworzą pajęczynę nieporozumień. Każda z tych łez coraz bardziej rozsadza w piersi. Najpierw jest gorzko. Potem nie wiesz co się stało. Nie panujesz nad nimi. Próbujesz je jeszcze powstrzymać. Przełykasz je ale one, sprytne są silniejsze. Najpierw jedna, druga, trzecia, dziesiąta.Spotykają się gdzieś na brodzie, na szyi. W miejscu gdzie powinnaś czuć pocałunki. I dotykasz swojej szyi.     Zamykasz oczy i wspominasz jak bardzo kiedyś te miejsca były dalekie od wilgoci łez. W głowie widzisz obraz dwojga ludzi, którzy gdzieś się pogubili. Wiesz, że go już nie kochasz ale...jeszcze chciałabyś coś zrobić, tchnąć życie, rozdmuchać te tlące się jeszcze gdzieś tam dwie, trzy iskry. Bo nasłuchałaś się gdzieś, że od jednej małej zapałki spłonął las. Chciałabyś tego dla samej siebie.






                                                               Zastanów się.

  Ale on nie mówi już kocham. Ty do niego też tego nie mówisz. On nie widzi jak bardzo się dzisiaj postarałaś. Masz taki piękny makijaż, ubrałaś taką piękną sukienkę. W ogóle, że jesteś taką uroczą kobietą.
   Nie płacz. To nic, że zamiast na Ciebie patrzy na inną. Na młodszą, piękniejszą. Widocznie nie był Ciebie wart. Nie wbijaj sobie sama tych maleńkich sztyletów, tych kawałków rozbitego lustra, drzazg z czegoś co się rozbiło, połamało. Nie rań się.

                                                             Rozejrzyj się.

  Jest coś takiego jak przyciąganie. Chcesz szczęścia. Ale nie z nim. Rozejrzyj się. Może nawet nie wiesz, że tam , za tym dębem albo na placu zabaw czeka Twoje przeznaczenie. I nie jest to wysoki, napakowany blondyn bo takich lubisz. Nie on ma okulary i jest od Ciebie niższy.
 Co - śmiejesz się.
Ale kiedy zasypiasz myślisz co by było gdybyś mu je zdjęła.
  Nagle nie myślisz o płaczu.
 Pewnie kiedy dzisiaj przyprowadził córkę pomyślałaś, gdzie jest jej mama i jaki to skarb, że ma takiego faceta bo Twój nigdy nie pokazałby się w takim miejscu. Może nawet nie masz dzieci ale już Wiesz. Widzisz, że to jest drań.
  Te okropne, gorzko słone łzy wkrótce obeschną. Ten szloch w łazience tłumiony ręcznikiem. Czy płakałaś pod prysznicem?
  Tylko pozwól sobie na swoje szczęście. Przecież Wiesz, że oczy wcale nie są piękne kiedy płaczesz. A buzia. Ona woli być rozpromieniona. A Twoje serce. Takie bezbronne.  Ile ono zniesie jeszcze tych przykrych słów. Choćbyś nie wiem jak się starała. Ubrała same szpilki, umalowała na czerwono usta, wykonała tango w łóżku. Po co Ci ten rollercoster.
Jesteś taka cudowna. W tych rozpuszczonych włosach, kiedy się uśmiechasz i twoje usta układają się w serce. Jesteś jedyna, najpiękniejsza, najmądrzejsza. TY.

                                                                 Zacznij żyć.

  Już Wiesz, że kolega z placu zabaw chodzi tutaj z siostrą. Że ma zielone oczy, krzywą czwórkę, no i ma astygmatyzm. On teraz widzi Ciebie tak jak w nocy lampy z daleka. Jesteś dla niego jak rozbłysk światła.
  A tamten. Cóż nie docenił takiej fantastycznej boskiej istoty. Pamiętasz jak się śmiał z Twojej miłości do gwiazd. Kiedy mówiłaś, że tam jest zapisane wszystko - gardził Twoimi słowami. Miałaś rację.
  Popatrz w górę, otwórz oczy. Widzisz tam swoją radość. Przed nikim nie zamykasz drzwi, nie zamykasz ust, potrafisz mówisz, że kochasz. Szanujesz i Wiesz, że jesteś szanowana. A łzy. Już te słodkie.
                                                             Bądź szczęśliwa.

Życzę każdej z nas wiele szczęścia. Niech te gasnące związki zostaną podpalone małą iskrą ale taką dobrą iskierką. Niech zadziała dobra wróżka w postaci kwiaciarki. Niekiedy ta jedna, czerwona róża potrafi zdziałać cuda. Może przypomnieć najpiękniejsze chwile.
A może mały muffinek. Bo on Ci go kupił a Ty rozkwasiłaś mu go ze złości na buzi. No i żeby się nie zmarnował on go z Ciebie zje. A Ty przypomnisz sobie, że te usta są przecież najsłodsze na świecie.





     
                                                          Buziaki kochani.
Zdjęcia z px




wtorek, 28 sierpnia 2018

Popełniłam nowy zapach. Surreal Sky. Znowu od avon.

                                                                      Moi drodzy !

                                      Przedstawiam Wam swoje nowe perfumy. Avon Surreal Sky.



                      Jakiś czas temu marudziłam, że muszę zmienić swoje perfumy. Te, które używałam          delikatnie mówiąc już mi się znudziły. No i nie miał to być avon. Cóż los pisze różne scenariusze i
 chciał nie chciał mam znowu tej marki. Jednak 10 lat zamawiania u tej samej konsultantki robi     swoje.
                     
                                                               Jak je poznałam ?
         
              W moje rączki wpadł katalog 11/2018. Jak zawsze przeglądam te katalogi z każdej strony.
  Zamówienie dostosowuję do swoich finansowych możliwości. Na początku, pocierając ręką o tzw. pachnącą stronę wcale mi się nie spodobały ale zaintrygowały. Postanowiłam potrzeć raz jeszcze, potem kolejny i kolejny. Cena nie była wysoka gdyż woda ta była w promocji za 49.99. Nie powiem rabat jaki udziela mi moja Alicja też był kuszący. Postanowiłam go zamówić. Nie czekałam długo.
Kiedy go zobaczyłam - jego buteleczka bardzo mi się spodobała...


                                                               Nuty zapachowe.

        Górne nuty to czerwone owoce., świeże cytrusy, czarny pieprz.Środkowe nuty to kwiat jednej nocy, peonia wodna, mimoza. Dolne nuty to nuty drzewne, bursztyn, piżmo.


                                                                    Czy mnie urzekły ?

        Na początku -wcale. Ale kiedy zaczęły się rozwijać na mojej skórze zaczęłam je doceniać. Były coraz bardziej intrygujące. Podobno zostały stworzone dla kobiet, których urok otula aura tajemniczości. No ja raczej jestem bezpośrednia i to w dość irytujący sposób. Perfumy te są doskonałe na randkę, na wieczorne wyjście. Jednakże na dzień są równie doskonałe.
To jest taki mocno czerwony zapach. Zwykle , kiedy widzę flakonik i kolor już wiem co tam może być. Tutaj było podobnie.


                                                                  Cena.

   Cena katalogowa bez promocji to było 70 zł. W promocji 49.99. Jeżeli konsultantka da Wam jeszcze rabat od siebie to można go znaleźć w bardzo przystępnej cenie.

czwartek, 23 sierpnia 2018

Ratujcie matkę w potrzebie... Słodyczowej.

Witajcie moi drodzy.


Zakaz słodyczy.

Dzisiaj opowiem o tym jak to matka synom cukierków zabrania.
Tak to takie straszne. Jak można być tak twardą i nie reagować na ten proszący wzrok.
Jak kot ze "Shreka", za który to każda matka mięknie.
Och nie tak, że zakaz słodyczy bo to takie straszne zło czy coś. A gdzie tam.
Z powodu panującej mody na zdrowe odżywianie zwyczajnie ukróciłam swawolę w tym temacie. Nie chciałam też wspomagać tycia, próchnicy czy innej choroby naszych czasów. Słodycze mieli bardzo ograniczone. Potrafili skarżyć się tacie, że nie pozwalam.

Do czasu.

Bo matki mają raz w miesiącu pewną przypadłość. Jednym chce się słodkiego, drugim kwaśnego a inne jedzą słone paluszki bo tam jest sól.
Ja należę do tych słodkolubnych.
W co zamienia się kobieta pozbawiona dawki swoich słodyczy w te dni wie zapewne jedynie jakiś mąż czy chłopak, który znalazł się w polu rażenia takiej kobiety. Bezkres narzekań, oskarżeń o " powyżeranie" mojego musi być dokuczliwy. Ba pokuszę się o stwierdzenie, że wówczas w domu panuje armagedon lub napięcie jak przed operacją " pustynna burza". Nie mmylę się - prawda panowie i panie ;)?

Nauczka dla mnie.

Moi chłopcy widzą jak węszę w kuchni po półce gdzie spodziewam się sporej ilości dobra w postaci słodkości.
Półka ta no raczej szafka okazuje się być ograbioną z tego czego spodziewałam się tam znaleźć.
Ale która mama nie ma swojej tajemniczej skrytki, w której to na samym dnie leżą ulubione jogusie czy inne pychałki.


Jakież zdziwienie i łzy w oczach musiał wywołać brak rzeczonych cukierków. Szybka kalkulacja gdzie mogę choćby zakupić jakiegoś batonika. Ale gdzie tam kupię. Jest niedziela, a miłościwie nam panujący zakazali handlu akurat w tę, kiedy ja muszę mieć otwarte.
Obniżony cukier we krwi zaczynał powodować przemianę.
Wszelki szelest otwieranych paczuszek czy szelest folii powodował coraz większy głód.
Synowie wiedzieli jak złagodzić PSM...
Jakimś cudem obok mnie zaczęły pojawiać się cotaz większe dawki słodyczy.
Tutaj michałek, tak cukierek musujący.
Skąd one się wzięły?
To te małe potworki postanowiły uszczknąć coś ze swoich zapasów.
Bo zamiast zjeść na raz potrafili sobie schować na później.

Matka bardziej ludzka.


Wobec ich bohaterskiej postawy w te straszne, babskie dni limit na słodycze się zwiększył.
Do wynagrodzenia moim synkom postu od słodyczy przyczyniła się Pszczółka - fabryka cukierków poprzez konkurs na facebooku...

Mama wzięła udział.
Chłopcy trzymali kciuki i się udało.
Trzy paczuchy cukierków, okulary, piłka plażowa i torba na zakupy ( dla mamy, jest świetna ) .
Super mieć bohaterów słodyczowych w domu.
A wy macie ochotę na słodkie czy raczej inne zachcianki w te dni ?

środa, 22 sierpnia 2018

Bioderma. Po opalaniu.

                                                       Witajcie moi kochani.

                                                      Konkursy internetowe.

Od czasu do czasu lubię wziąć udział w konkursach internetowych.
Nie takich za lajki bo już mi się nie chce o nie prosić. Ale jak trzeba to pomogę i nie wstydzić się do mnie w tej sprawie napisać.
Wolę powalczyć kreatywnie.

Np. coś napisać.
Ostatnio mi się nie udało ale naprawdę odpowiedzi innych byłe świetne.
Ale moi mili. To nie jest tak , że osiadłam na laurach i nic nie upolowałam. Ależ co to to nie :)
W lipcu jakoś wzięłam udział na facebooku udział w konkursie marki Bioderma.

                                                     Wygrana.

Zostałam jedną z laureatek.
Udało mi się wygrać emulsję  po opalaniu oraz chusteczki micelarne. Już my dobrze wiemy ile razy takie chusteczki się przydają. A żel po opalaniu. Ja już raz w tym roku się przed wizytą na basenie nie posmarowałam. To co potem się działo to było straszne. Poparzyłam się słonecznie. Nie chcę o tym pamiętać. Bąble, schodząca skóra, która w jakże elegancki sposób się za mną osypywała :)
Będąc w posiadaniu tego naprawdę ciekawego kosmetyku opowiem Wam o nim.

                                                                   Bioderma.

   Emulsja po opalaniu o działaniu łagodząco - nawilżającym i przedłużającym opaleniznę.

 Już na samym początku brzmi obiecująco. Dalej brzmi jeszcze lepiej.
Poczytajcie.


Wskazania :

- skóra po ekspozycji na słońce ( wierzcie mi. Koi i działa zbawiennie. Cudownie pachnie. Jest delikatny. ).
- skóra delikatna i wrażliwa ( czy trzeba dodać coś więcej? ).
- uczucie przegrzania i pieczenia ( dzięki ci za ten balsam ! )
- do stosowania na twarz i ciało ( nie trzeba brać tony kosmetyków ).

Właściwości i działanie.

- Chroni DNA komórek naskórka przed negatywnymi skutkami działania promieniowania UV
-Łagodzi podrażnienia
-Nie zatyka porów
-Jest bardzo dobrze tolerowana i hipoalergiczna
-Formuła delikatnie perfumowana .



Użyć go po ekspozycji na słońce a potem jeszcze wieczorem.

                                                    Mogę potwierdzić, że działa.

Posmarowałam całą naszą trójcę. Nikt nie miał objawów poparzenia. Po za tym stosowałam tę emulsję zaraz po opalaniu i tak jak każą w instrukcji - wieczorem. Skóra była otulona jak luksusowym balsamem. Bioderma obiecała ukojenie po intensywnym opalaniu i rzeczywiście obietnicy dotrzymała.
Zapach - jest delikatny, nie przeszkadzający. Zaryzykuję, że kojarzy się z czymś naprawdę dobrym.
I jeszcze to, że można używać do twarzy i do ciała. No czego chcieć więcej. Po za tym bioderma to znana marka. Odpowiedzialna społecznie. Nie obawiam się używać produktu do ciała i do twarzy.


Skład: 


                         
                                                             Chusteczki Sensibio H2O





             Chusteczki z płynem micelarnym do oczyszczania i demakijażu skóry wrażliwej.

Nasączone płynem micelarnym , chusteczki Sensibio H2O , delikatnie oczyszczają i usuwają makijaż z twarzy i okolic oczu oraz eliminują zanieczyszczenia. Wzbogacone o aktywne składniki kojące, chusteczki Sensibio H2O zapobiegają podrażnieniom i podnoszą próg tolerancji skóry. Bardzo delikatne. Doskonale tolerowane przez skórę twarzy i okolice oczu.

Chusteczki te są biodegradowalne - przyjazne środowisku . Nie zawierają mydła . Fizjologiczne pH.
 Mnie ratują w pracy. Kiedy już nawet klimatyzacja nie pomaga - makijaż spływa - to jego ostatki zmywam właśnie tymi chusteczkami.
Generalnie wolę płyn micelarny i waciki ale nie pogardzę takim wspaniałym gadżetem kosmetycznym.
Mogę je polecić z czystym sumieniem. Zapach mają delikatny i jedna wystarcza do oczyszczenia twarzy z codziennego makijażu. Oczywiście nie mówię tutaj o tonach podkładu, pudru etc. No i krwistoczerwonej szmince dodatkowo dobrze utrwalonej.


Skład :


A na deser kilka próbeczek.




Warto brać udział w konkursach.
Ja biorę udział od lat i często wygrywam. Znajomi się już nawet nie dziwią :) 
A Wy? Bawicie się w konkursy? Lubicie ten dreszczyk oczekiwania na wyniki ?


poniedziałek, 20 sierpnia 2018

A w moim mieście myślą o dzieciach w czasie wakacji.

Moi drodzy.
Ze względu a to, że przede wszystkim od lat 11 i pół jestem mamą to szukam zajęcia swoim synkom. Z powodów osobistych nie pojechaliśmy na wczasy więc co możemy to robimy.
Ich tato też organizuje im czas nie powiem.
W niedzielę 19 sierpnia za naszym Wołowskim Ośrodkiem Kultury dla maluchów z naszego miasta odbył się festiwal banek.
Imprezą prowadziła przesympatyczna animatorka. Jej głos był ciepły i miły co w pracy z dziećmi ma naprawdę wielkie znaczenie.

Wiadereczka pełne płynu do wykonywania baniek mydlanych wniósł orszak złożony z przebierańców.
Był klaun i inne postaci, których nie jestem wstanie opisać.
Jedną z atrakcji było kino. Mój starszak ze swoją ekipą tam zaraz powędrowali. Tomek za nimi oczywiście też.
Chciałam bardzo zrobić zdjęcie ale padła mi bateria w telefonie.
Bańki były wszędzie.
Dzieci mogły robić je same co powodowało wspaniałą zabawę. Ja też sobie zrobiłam kilka a co :)








Wiek nie miał znaczenia w tym przypadku.
Maluchy były przeróżne. Od takich w wózeczkach do pewnych panów z klasy już 6"B" i starszych ;)
Wata cukrowa i popcorn też były. i muszę przyznać, że w dość rozsądnych cenach.
Jest jeszcze jeden wielki plus. Woda mineralna była darmowa. Zanim zaczniecie mnie nazywać złotówą i chytruską. Naprawdę mało razy widziałam, żeby zorganizować taki mały festyn i nie zarabiać na tym. Nie wiem kto tym dysponował i czyj to był pomysł ale wielki szacunek i podziękowanie za ten gest.
Włodarze WOK- bardzo się postarali.
Mnie, moim synom i ich znajomym bardzo się podobało. Czas zleciał bardzo szybko w miłej atmosferze.




środa, 15 sierpnia 2018

Denko perfumiarskie. No i znowu avon :)

Heeej.
Dzisiaj przeglądałam swoje wody pachnące. Perfumy, perfumetki czy jak ktoś woli wody toaletowe.
Jak zwykle to avonówki. Ale przymierzam się do zakupu czegoś z poza tej rodziny.  Może coś w komentarzu polecicie. Jakieś perfumy na schyłek lata ?

Skąd taka ilość ?

Nie wiem jak to się stało, że mam ich tyle z tej firmy. Ale katalogi krążą, ceny są zadowalające to zamawiam. Po za tym podobają mi się. Każda z tych wód toaletowych jest inna. Jakby żyły swoim życiem.
Zdradzę Wam moi drodzy, że ja często łączę ze sobą różne zapachy. I wówczas naprawdę pachnę wyjątkowo.

Są to wody zakupione na przełomie ostatniego pół roku.
Wszystkie się kończą i przyszedł czas na jakąś nowość.
Ten wpis to będzie raczej foto recenzja .
Na początek portret rodzinny :)
Niektóre z flakoników, flaszek czy może wolicie nazwę opakowanie są naprawdę pięknie zaprojektowane.




Kolejno :

tomorrow 50 ml.
Pochodzi z trio TTA czyli : today, tomorrow, always.
Piękne, luksusowe zapachy. Co prawda za przesławnym todayem nie przepadam ale ten avon tomorrow wielbię.



celebre.
Cudny, kwiatowy zapach. Taki różowy, bardziej słodki. Kojarzy mi się z końcem wiosny kiedy kwiatów jest cudownie wiele.


pur blanca.
Klasyka.
Po prostu od lat ten sam delikatny zapach.
Kojarzy mi się z ważnymi momentami w życiu gdyż użyłam go na czas swojej matury naprzykład.





far away gold.
Ciężki. Nie specjalnie mi się podoba. Zwyczajnie zmęczyłam go.


dilky soft musk, aspire debut, imari elixir
Średniaczki takie ale nie gardzę nimi.



alpha - ona jeszcze do mniee powróci.
Ta woda czy perfuma jest dla mnie naprawdę zagadką.
Raz ją lubię a niekiedy nienawidzę.
Ale ona u mnie być musi.



aspire debut
Te perfumy są eleganckie.
Jeżeli znajdę je w cenie promocyjnej to zagoszczą jeszcze na mojej toaletce.



simply her  - delikatny, kobiety, bardzo lubię. Kwiatowy. Jak nazwa mówi - prosty.
Na codzień. A już najlepiej w piękny, letni poranek.

A Wy ?
Znacie je? Używacie ?

wtorek, 14 sierpnia 2018

Radości i uśmiechu daj nam Panie :)

                                                                  Witajcie kochani :)


                                                         Wiecie czym jest radość co nie ?
   

                                                        Radość to jest spełnianie marzeń.

Ten blog. Jest jeszcze początkujący, słabiutki, malutki ale to jest mój. I się rozwija. No i kutzmannka się nazywa. Jak ja praktycznie.
  Mierzenie się ze sobą. Tak, tak. Czy wstanę o 4.30 i zrobię makijaż czy o 5.00 i tylko permanentny mi pozostanie. Ile jeszcze wytrzymam nadgodzin :P Ale, że ja niby nie dam rady ;) ?
Hhahaha nie takie kasy się pruło.

                                                     Radość to zaciesz z uciechy dzieci.

Oni potrafią dać mi jej tak wiele.W ogóle są radością i światłem mojego życia. Ile było zadowolenia z małego kotka. Nie do opisania . Naprawdę. Jakby tęcza wśród kropel deszczu. Jeżeli jesteśmy już przy spełnianiu marzeń...
Może nie konieczne moich bo na to przyjdzie pora.
Mowa tutaj o marzeniu mojego Tomeczka, który jest jednym z moich synków.
Chłopiec ten jest miłośnikiem zwierząt.
Na stanie ma rybki, raka, rosiczkę ( ta akurat czeka jeszcze na wykiełkowanie ).
Do pełni szczęścia brakowało mu jeszcze małego sierściucha, potocznie nazywanego kotkiem.
Prośba o to zwierzatko zaczęła się wczesną zimą. Okraszona była wieloma obowiązkami, pokazaniem, że jest się gotowym na zajmowanie się kociambrem.
Wreszcie pewnego pięknego, czerwcowego dnia kotka mojej siostry wydała na świat dwa kocięta. A, że to na wsi to kocica była na wpół dzika. Prowadzała te maluchy gdzie jej się żywnie podobało.
A to do stodoły, a to w krzaki jakieś.
Próba złapania naszego kociaka przez bite dwa tygodnie za każdym razem była chybiona.
Wszelakie plany jak dokonać tego czynu spalały na panewce.
Z pomocą przyszedł pies.
Spokojny niby ale widocznie do czasu.
Capnął w pysk naszego przyszłego członka rodziny.
Na szczęście moja mam go wyratowala z opresji i o to jest Adaś Miałczyński.

                                                      Mały urwis per rozbójnik.

Moi dwaj synowie plus ten kot to bardzo wybuchowe równanie.
W pierwszy o drugi dzień szukał mamy.
Jednakże troska Tomeczka przynosi rezultaty.
Koteczek pieszczony i glaskany pomrukuje w ten specyficzny, koci sposób.
A to podgryza mi palce od nóg, a to niby ucieka.


No kochany maluszek.
Moi chłopcy zajmują się nim dzielenie.
Wysadzają do kuwety, sprzątają.
I tak o to namusia spełniła jedno z marzeń.
No czyż mamy to nie wróżki?


Tak przy okazji. Lata mi tu takie małe mru mru i chyba chce dodać coś od siebie. Kilka kocich słów :)


Nie no słodziak :) A chłopcy. No wzór :) Grzeczni i dzielnie się opiekują.

                                                  Przestawiłam się na pozytywne myślenie.

Zdałam sobie spraw, że przez ostatnie sześć miesięcy rzadko bywam smutna. Najczęściej chyba wówczas kiedy opóźniają się pociągi a ja to muszę zapowiedzieć.
I tutaj będąc przy zapowiadaniu tych nieszczęsnych PKP ( intercity :P ) bywa, że się cieszę bo moja ekipa mnie durnowato rozśmiesza ( tak np. Ty :P ) a ja muszę ten pociąg po ludzku zapowiedzieć.
Ale wróćmy do radości :)

W lipcu wiele radości dały mi słoneczniki. To moje ukochane słońce zaklęte w tych cudownych kwiatach. Żółte, jasne, promienne, pełne szczęścia.

Pełne miłości bo ileż w tle tych słoneczników zakochanych par robi sobie zdjęcia. A potem może nawet po latach kiedy je oglądają - wypada zeschnięty płatek. Wówczas zamyka któreś oczy i przypomina im się ta radość, która była ich udziałem.

To koszone zboże, ten zapach napęczniałych kłosów - zapowiedź świeżego chleba. Taki stan pogotowia. Kiedy rolnicy dzień i noc pracują żeby zebrać swój on.
Te wielkie bele słomy.

                                                                        Córka rolnika.

 I tutaj wyszła ze mnie wieśniara.
Z krwi i kości córka rolnika, która zapach ziemi przekłada nad wszelkie ambry, piżma, cywety chociaż - to też od zwierząt pochodzi. Marzę o tym, żeby mieć np. Lawendę. Uprawiać ją. I zrobię to.
Zapach siana sprawia mi więcej radości niż nowa szminka od Diora. Ale cóż. Taka szmineczka też by mi tę radość sprawiła.
A, że jestem kobietą a co za tym idzie zmienną jestem to może zimą wybrałabym jednak tego Diora ;)

                                                               Radość sprawia mi szczęście innych.

Ostatnio ktoś opowiadał mi o miłości jakiej właśnie doświadcza. Z tych szczerych oczu wyłaniał się tak wspaniały obraz a z ust takie piękne słowa, że zaczynam w nią chyba wierzyć. Kiedyś napisałam, że ludzie zakochani wyglądają jak chorzy psychicznie, jakby byli na haju.
A niech sobie wyglądają.
 Nie sądziłam, że tak cudownie można mówić o drugiej osobie.
To jakby słowa Wisławy Szymborskiej widzieć na żywo :

                                    "Miłość szczęśliwa.
                                     Czy to jest normalne,
                                     czy to poważne,
                                    czy to pożyteczne -
                                     co świat ma z dwojga ludzi, którzy nie widzą świata?
                                     Wywyższeni ku sobie bez żadnej zasługi, pierwsi lepsi z miliona , ale                                                    przekonani, że tak się stać musiało - w nagrodę za co ? Za nic.. ".
Jeżeli ja kiedyś doswiadczę takiego uczucia wówczas będę biła się w pierś i odwołam swoje słowa, że miłość nie istnieje.



Taka radość jest zaraźliwa zwyczajnie.
Rany aż się boję pisać ale cieszę się z tylu fajnych rzeczy :)
Wiadomo, że bywają gorsze chwile ale po co się dołować.

                                         Naukowo udowodniono, że śmiech to zdrowie.

 Miał być koniec ale jeszcze mi się przypomniało uśmiechanie do innych. Pomimo mojego dziubka niedostępności potrafię to robić. I to jest wspaniałe. Ktoś się nie spodziewa a tu proszę.
 Jak ktoś powiedział uśmiech to krzywa, która prostuje wszystko.
Wypróbujcie w sklepie. Byłam ekspedientką to wiem :) Szczery uśmiech potrafi komuś poprawić dzień. Ach ile myśmy się naśmiały za tą kasą. Ile ludzi cudownych się poznało to szok naprawdę.

Dzięki,że dotrwaliście do końca mojego wywodu dzisiejszego :)
 Żartowałam.
To jest dopiero radość. Taka mała perełeczka. Mój najmłodszy siostrzeniec. Do kochania, całowania. Cudowny !
Takie maleństwa to jest sama miłość.



                                A co Wam sprawia najwięcej radości? Dzieci, miłość, bezpieczeństwo?