środa, 29 sierpnia 2018

Coraz więcej nieszczęśliwych miłości. Ale... rozejrzyj się.

                                                      Kochani.

       Dzisiaj nie chcę kosmetycznie.
 Dzisiaj opowiem Wam o tym na co patrzę.

                                                          A łzy płyną.

Widzę tyle nieszczęśliwej miłości.
 A może niedobranych ludzi, którzy byli za młodzi na związek.Tyle udawania. Jakichś nieciekawych historii.
 Coś jakby te łzy, które kiedyś były z radości ( takiej nieposkromionej) .
Kiedy zamykałaś za nim drzwi i z tego szczęścia zamykałaś dłonią usta, żeby nie słyszał jak bardzo jesteś rozpromieniona. Żeby bardziej się starał.
  I te łzy zamieniły się w krwawy atrament. Jakiś taki czarny, który rozlewa się tak bezwiednie, powoli, sunie po kartce, kropla po kropli spada na podłogę...
   Teraz te łzy spływają do samego serca. Rozlewają się do żył tworząc coraz bardziej czarne myśli. Tworzą pajęczynę nieporozumień. Każda z tych łez coraz bardziej rozsadza w piersi. Najpierw jest gorzko. Potem nie wiesz co się stało. Nie panujesz nad nimi. Próbujesz je jeszcze powstrzymać. Przełykasz je ale one, sprytne są silniejsze. Najpierw jedna, druga, trzecia, dziesiąta.Spotykają się gdzieś na brodzie, na szyi. W miejscu gdzie powinnaś czuć pocałunki. I dotykasz swojej szyi.     Zamykasz oczy i wspominasz jak bardzo kiedyś te miejsca były dalekie od wilgoci łez. W głowie widzisz obraz dwojga ludzi, którzy gdzieś się pogubili. Wiesz, że go już nie kochasz ale...jeszcze chciałabyś coś zrobić, tchnąć życie, rozdmuchać te tlące się jeszcze gdzieś tam dwie, trzy iskry. Bo nasłuchałaś się gdzieś, że od jednej małej zapałki spłonął las. Chciałabyś tego dla samej siebie.






                                                               Zastanów się.

  Ale on nie mówi już kocham. Ty do niego też tego nie mówisz. On nie widzi jak bardzo się dzisiaj postarałaś. Masz taki piękny makijaż, ubrałaś taką piękną sukienkę. W ogóle, że jesteś taką uroczą kobietą.
   Nie płacz. To nic, że zamiast na Ciebie patrzy na inną. Na młodszą, piękniejszą. Widocznie nie był Ciebie wart. Nie wbijaj sobie sama tych maleńkich sztyletów, tych kawałków rozbitego lustra, drzazg z czegoś co się rozbiło, połamało. Nie rań się.

                                                             Rozejrzyj się.

  Jest coś takiego jak przyciąganie. Chcesz szczęścia. Ale nie z nim. Rozejrzyj się. Może nawet nie wiesz, że tam , za tym dębem albo na placu zabaw czeka Twoje przeznaczenie. I nie jest to wysoki, napakowany blondyn bo takich lubisz. Nie on ma okulary i jest od Ciebie niższy.
 Co - śmiejesz się.
Ale kiedy zasypiasz myślisz co by było gdybyś mu je zdjęła.
  Nagle nie myślisz o płaczu.
 Pewnie kiedy dzisiaj przyprowadził córkę pomyślałaś, gdzie jest jej mama i jaki to skarb, że ma takiego faceta bo Twój nigdy nie pokazałby się w takim miejscu. Może nawet nie masz dzieci ale już Wiesz. Widzisz, że to jest drań.
  Te okropne, gorzko słone łzy wkrótce obeschną. Ten szloch w łazience tłumiony ręcznikiem. Czy płakałaś pod prysznicem?
  Tylko pozwól sobie na swoje szczęście. Przecież Wiesz, że oczy wcale nie są piękne kiedy płaczesz. A buzia. Ona woli być rozpromieniona. A Twoje serce. Takie bezbronne.  Ile ono zniesie jeszcze tych przykrych słów. Choćbyś nie wiem jak się starała. Ubrała same szpilki, umalowała na czerwono usta, wykonała tango w łóżku. Po co Ci ten rollercoster.
Jesteś taka cudowna. W tych rozpuszczonych włosach, kiedy się uśmiechasz i twoje usta układają się w serce. Jesteś jedyna, najpiękniejsza, najmądrzejsza. TY.

                                                                 Zacznij żyć.

  Już Wiesz, że kolega z placu zabaw chodzi tutaj z siostrą. Że ma zielone oczy, krzywą czwórkę, no i ma astygmatyzm. On teraz widzi Ciebie tak jak w nocy lampy z daleka. Jesteś dla niego jak rozbłysk światła.
  A tamten. Cóż nie docenił takiej fantastycznej boskiej istoty. Pamiętasz jak się śmiał z Twojej miłości do gwiazd. Kiedy mówiłaś, że tam jest zapisane wszystko - gardził Twoimi słowami. Miałaś rację.
  Popatrz w górę, otwórz oczy. Widzisz tam swoją radość. Przed nikim nie zamykasz drzwi, nie zamykasz ust, potrafisz mówisz, że kochasz. Szanujesz i Wiesz, że jesteś szanowana. A łzy. Już te słodkie.
                                                             Bądź szczęśliwa.

Życzę każdej z nas wiele szczęścia. Niech te gasnące związki zostaną podpalone małą iskrą ale taką dobrą iskierką. Niech zadziała dobra wróżka w postaci kwiaciarki. Niekiedy ta jedna, czerwona róża potrafi zdziałać cuda. Może przypomnieć najpiękniejsze chwile.
A może mały muffinek. Bo on Ci go kupił a Ty rozkwasiłaś mu go ze złości na buzi. No i żeby się nie zmarnował on go z Ciebie zje. A Ty przypomnisz sobie, że te usta są przecież najsłodsze na świecie.





     
                                                          Buziaki kochani.
Zdjęcia z px




1 komentarz:

  1. Bardzo ciężko jest pogodzić się z końcem miłości. Tak jak napisałaś, ma się ochotę walczyć, nie opuszczać. A czasem trzeba pozwolić komuś odejść, aby zaczęło się coś nowego. Zamknąć za kimś drzwi, aby szczęście mogło wpaść przez otwarte okno.

    OdpowiedzUsuń