czwartek, 23 sierpnia 2018

Ratujcie matkę w potrzebie... Słodyczowej.

Witajcie moi drodzy.


Zakaz słodyczy.

Dzisiaj opowiem o tym jak to matka synom cukierków zabrania.
Tak to takie straszne. Jak można być tak twardą i nie reagować na ten proszący wzrok.
Jak kot ze "Shreka", za który to każda matka mięknie.
Och nie tak, że zakaz słodyczy bo to takie straszne zło czy coś. A gdzie tam.
Z powodu panującej mody na zdrowe odżywianie zwyczajnie ukróciłam swawolę w tym temacie. Nie chciałam też wspomagać tycia, próchnicy czy innej choroby naszych czasów. Słodycze mieli bardzo ograniczone. Potrafili skarżyć się tacie, że nie pozwalam.

Do czasu.

Bo matki mają raz w miesiącu pewną przypadłość. Jednym chce się słodkiego, drugim kwaśnego a inne jedzą słone paluszki bo tam jest sól.
Ja należę do tych słodkolubnych.
W co zamienia się kobieta pozbawiona dawki swoich słodyczy w te dni wie zapewne jedynie jakiś mąż czy chłopak, który znalazł się w polu rażenia takiej kobiety. Bezkres narzekań, oskarżeń o " powyżeranie" mojego musi być dokuczliwy. Ba pokuszę się o stwierdzenie, że wówczas w domu panuje armagedon lub napięcie jak przed operacją " pustynna burza". Nie mmylę się - prawda panowie i panie ;)?

Nauczka dla mnie.

Moi chłopcy widzą jak węszę w kuchni po półce gdzie spodziewam się sporej ilości dobra w postaci słodkości.
Półka ta no raczej szafka okazuje się być ograbioną z tego czego spodziewałam się tam znaleźć.
Ale która mama nie ma swojej tajemniczej skrytki, w której to na samym dnie leżą ulubione jogusie czy inne pychałki.


Jakież zdziwienie i łzy w oczach musiał wywołać brak rzeczonych cukierków. Szybka kalkulacja gdzie mogę choćby zakupić jakiegoś batonika. Ale gdzie tam kupię. Jest niedziela, a miłościwie nam panujący zakazali handlu akurat w tę, kiedy ja muszę mieć otwarte.
Obniżony cukier we krwi zaczynał powodować przemianę.
Wszelki szelest otwieranych paczuszek czy szelest folii powodował coraz większy głód.
Synowie wiedzieli jak złagodzić PSM...
Jakimś cudem obok mnie zaczęły pojawiać się cotaz większe dawki słodyczy.
Tutaj michałek, tak cukierek musujący.
Skąd one się wzięły?
To te małe potworki postanowiły uszczknąć coś ze swoich zapasów.
Bo zamiast zjeść na raz potrafili sobie schować na później.

Matka bardziej ludzka.


Wobec ich bohaterskiej postawy w te straszne, babskie dni limit na słodycze się zwiększył.
Do wynagrodzenia moim synkom postu od słodyczy przyczyniła się Pszczółka - fabryka cukierków poprzez konkurs na facebooku...

Mama wzięła udział.
Chłopcy trzymali kciuki i się udało.
Trzy paczuchy cukierków, okulary, piłka plażowa i torba na zakupy ( dla mamy, jest świetna ) .
Super mieć bohaterów słodyczowych w domu.
A wy macie ochotę na słodkie czy raczej inne zachcianki w te dni ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz