sobota, 15 września 2018

Maseczka peel off planet spa.

                                                           Witajcie kochani.

   Dzisiaj będzie kosmetycznie. A przy okazji początku urlopu postanowiłam trochę się dla swojej urody poświęcić. Na początek był porządny peeling o którym pisałam tutaj. Potem postanowiłam użyć sporej ilości swojej ulubionej maseczki.Jest maseczka peel off marki avon, z serii planet spa "Oriental Radiance"- czyli maseczki energetyzującej.
  Mam jeszcze końcówkę tej z żeń-szeniem czyli rewitalizującej.
Tę jednak muszę zamówić gdy jej cena będzie właściwa.



                                                                Producent obiecuje.

  Minimalizuje widoczność niedoskonałości oraz pozostawia skórę oczyszczoną i pełną energii.








                                                               Skład.

  aqua, polyvinyl alcohol, alcohol denat., poloxamer 185, methylaparaben, parfum, isipropyl alcohol, bht, polysorbate 80, camelia sinesis, propylene glycol, phenoxyethanol, CI 15510, CI 75170


                                                                 Konsystencja.

   Maseczka ta w tubce do dość gęsty, kleisty żel. Na samym początku użytkowania nabierałam za mało. Nie ma się co bać. Warto porządnie nabrać kosmetyku, rozsmarować na buzi i poczekać więcej niż te 20 minut, na które wskazuje producent. Niech maseczka nam na buzi porządnie wyschnie. Ja uwielbiam to uczucie kiedy ta twarz zaczyna się jakby ściągać. Może to efekt placebo czy coś ale ja wówczas zaczynam wierzyć, że działa ;)

                                                              Sposób użycia.

   Jak wyżej napisałam trzeba ją porządnie wycisnąć z tubki na oczyszczoną i suchą skórę twarzy. Niby jest napisane " cienką warstwę" - pewnie żeby na dłużej wystarczyła . Pozostawić do całkowietego wyschnięcia  ( no też mi filozofia ;) ), potem ściągnąć. Z tym ściąganiem jest trochę pracy bo jeżeli upaprzemy sobie okolice włosów tudzież brwi - trudno to potem usunąć. Ale mamy wodę, płyny różne - nie ma dramatu.


                                                         Gdzie zakupić.

  Ja zawsze zamawiam ją u swojej Alicji czyli ulubionej konsultantki z avonu. Podejrzewam, że jest też na allegro.
 Cenowo , w promocji to są tak groszowe sprawy, że robię sobie zwykle zapas.

                                                        Co o niej sądzę ?

  Początkowo nie bardzo umiałam się w nią bawić. Ale z czasem, za każdą tubką, która jest nie dość, że ładnie zaprojektowana to i łatwa w obsłudze byłem tej maseczce coraz bardziej wierna. Uwielbiam uczucie, gdy ona zaczyna pracować na skórze. Potem lubię moment zdzierania bo to jest taki jakby masaż dla skóry. Przynajmniej nie jest nudna jak inne - te to ścierania lub rozsmarowywania po iluś tam minutach leżakowania na twarzy.
  Maseczka ta dość przyjemnie pachnie. Czuć trochę chemiczny zapach ale nie jest on drażniący.
 Pozostawia uczucie czystości co bardzo lubię. Nie ma efektu czyszczenia porów jakie znamy z niektórych reklam np. plastrów peel off ale delikatnie je oczyszcza.
  Używam ją z 5 lat. Ile zużyłam opakowań to strach pomyśleć. Uwielbiam ją. Próbowałam innych, nie były złe. Nawet tych z avonu ale zawsze wracam wiernie do tej herbacianej. Przyjaźń od lat .


A czy Wy ją znacie?  Może Wam w jakiś sposób podpadła?



                            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz