piątek, 7 września 2018

Ochronne pomadki do ust.

                                                         




                                                     Witajcie moi mili.









                                                       Pierzchnięcie.




zdjęcie z px



          Dzisiaj przychodzę z wpisem na temat pielęgnacji ust. A raczej ich ochronie.
Wargi są bardzo delikatne. Naskórek, którym są okryte jest pozbawiony gruczołów potowych a gruczołu łojowe występują bardzo nielicznie. Skóra na nich jest tak cienka, że widać naczynia krwionośne co powoduje, że mają czerwony kolor.

            Usta są narażone na pierzchnięcie, wysuszają się i nie są chronione właściwie niczym. (Uczucie ściągnięcia, wysuszenia. Odruchowo oblizujemy usta aby je nawilżyć. Powoduje to pękanie warg a potem sami wiecie. Często leci nam nawet krew.
Coraz bliżej jesień. Noce są już coraz chłodniejsze. Osoby, które muszą z samego rana iść do pracy czują co się święci. Ich usta również. Ale i upały nie są obojętne dla ust kondycji.
       Wkrótce zaczną się coraz bardziej wietrzne dni, będzie słota. Temperatury będą spadały a nasze usta będą to odczuwały. Jak wyżej wspomniałam są narażone na pierzchnięcie.
A co będzie zimą? Mróz, śnieg, zmiany temperatury, suche pomieszczenia.
 Takie usta, które mają charakterystyczny dla spierzchnięcia wygląd wyglądają okropnie. Przesuszone skórki warto delikatnie speelingować np. cukrem.

                                                       Ochrona.


      Aby nie dopuścić do macerowania czy pierzchnięcia warto używać pomadek ochronnych, wazeliny etc. Właściwie wiele z nich jest na podstawie wazeliny. Część jest wzbogacona o cenne olejki, o witaminy A bądź E, te, które są zbawienne dla skóry na ustach. W wielu znajdziemy też masło shea.
     Osobiście mam kilka pomadek ochronnych i nie ruszam się z domu bez takiego kosmetycznego gadżetu. Nie mam wówczas problemu z pierzchnięciem. Usta mam natłuszczone i nawilżone co wiąże się z tym, że nie muszę ich oblizywać i nie mają zwyczajnie jak zrobić się na nich te małe, bolące ranki.
    Jedne są przezroczyste inne nadają delikatny kolor. Są w przeróżnych wariantach.
Najsłodszym jakim znam i do tego naturalnym jest miód. Taki prawdziwy. Tylko trzeba go przelać lub przełożyć do szczelnego pudełeczka np. po kosmetyku i korzystać z dobrodziejstwa natury.
Miodku nic nie przebije. Jest tylko klejący i smaczny. Ale ja wiemy, niektóre błyszczyki maja pędzelki. Po co wyrzucać. Jedno takie opakowanie wart zostawić na miodek. Aplikacja będzie prosta a tego cudownego efektu ni nie zastąpi.
A Wy używacie pomadek?
Jakich?
Może zainspiruję się Waszymi propozycjami.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz