środa, 23 stycznia 2019

Jesteś okropną zołzą! Wiem. Życie mnie nauczyło :p

                         Witajcie Kochani.

Ostatnio często słyszę " Bożena ale się zmieniłaś".
Kocham ten tekst.
Bezkres tych słów jest przerażający a oznacza tyle, co :" taka mi nie odpowiadasz".
A ja powiadam Ci - to znikaj z mojej przestrzeni.
Ty, która myślisz, że Twoje zachowanie jest w porządku opowiadając o mnie takie ciekawe rzeczy...
I Ty, który jesteś takim strasznie porządnym dla innych. Tyle tylko, że ja Ciebie tak dobrze znam.
I widzę, słyszę jak oceniasz.
W polskim języku podwórkowym jest takie cudowne przekleństwo na to.
   Zmiany w życiu są nieuniknione.
Są jak nurt rzeki, przypływy i odpływy.
Inna byłam na pierwszym zdjęciu.
Inna na drugim.
Teraz jestem taka jaką mnie znasz.
A co będzie za 10 lat...?

Ząb czasu już widać ;)


                                  Zołza.

 Jest to taka kobieta, która ma charakterek.
Nie jest to typ hipohondryczki i biedulki.
Zołza radzi sobie właściwie wszędzie.
Ona nie będzie biegała ani za facetem, ani za koleżanką.
Pomoże ale nie tak, że wszyscy będą o tym wiedzieli.
O nie. Zrobi to tak, że nikt nie poczuje się ani urażony ani poniżony.
Czy skrzywdzi?
Ależ skrzywdzi. Może niechcący a kto wie.
Może niekiedy przemyśli wszystko tak, że ktoś kto z nią zadarł będzie prosił o przebaczenie.
Zołza jest też urocza.
Potrafi zamrugać oczyma, wznieść dzióbek niedostępności bardzo wysoko i będzie miała co chce.
 Potrafi być zimna jak lód i jej słowa będą raniły jak brzytwy jeżeli zasłużysz.
Zwykłe słowa prawdy to będą.
Zołza Cię wysłucha. Przyjmie na pierś to, co do niej czy o niej mówisz.
Jeżeli ją nawet zranisz będzie jak stal choćby potem jej poduszka była mokra od łez a szloch był tłumiony złożoną w pięść dłonią...
 Ona nawet gdy jest jest mało atrakcyjna wierzy w siebie tak bardzo, że Ty widzisz tylko jej siłę. A urodę dostrzegasz nawet w małym pieprzyku pod wargą i marzyrz, żeby kiedyś usta powyżej były Twoje.

             Ona ma duszę...

 Duszę, która kiedyś pękła na pół ale przyjaciel czas pomógł jej posklejać siebie.
Najpierw widział łzy - te gorzkie, które choć tak bardzo powstrzymywane jakoś uciekły jedna po drugiej.
Jedna dotarła do serca i zatarła taki ostry obraz czegoś co było jedną nauczkę na przyszłość.
Kolejna popłynęła gdzieś aż na ręce i tak delikatnie spadła na ziemię.
I rozprysnęła się na miliony małych cząstek.
Po czym matka ziemia wchłonęła ją i nie było po niej już nic.
A czas?
 Potem widział walkę serca z rozumem.
Tak bardzo się cieszył, kiedy serce odpuszczało powoli.
I ta dusza ma tyle blizn.
Te najgłębsze to odejścia bliskich.
Niepowodzenia, złe sny.

            A blizny Bożeny?

To złe słowa ryjące ostrzem po czystym, białym papierze duszy.
To śmierć.
Babci Gertrudy, do której mam szacunek i miłość do mojej ostatniej chwili.
Taty - mojego ukochanego TATY.
To fałszywi przyjaciele.
Niespełnione obietnice.
Każda z łez to blizna i każda taka to element platynowej zbroi.
A jak wiadomo to szlachetny i trwały metal.


                      Zmieniłam się.

 Zmienił mnie cytat z "Małego Księcia" bo okazał się taki prawdziwy.
Każdy kilometr rowerem kiedyś do pracy w sklepie.
Każdy cudowny dzień.
Każdy dobry człowiek.
Każda przeczytana książka.
Każda wygrana walka na wzrok.
 Dlaczego każdy?
Bo kazało mi to myśleć. Wyciągać wnioski i chartować się.



            Dlaczego Zołza?

Bo Zołzy się kocha najbardziej ;)
Zołzie się wybacza.
Tym akcentem kończę i całuję;) :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz