niedziela, 18 sierpnia 2019

Nic nie muszę i tak wiele rozumiem.

          Witajcie kochani.

 Dzisiaj dopadła mnie pewna refleksja.
Mianowicie, że ja już nic nie muszę ani nie powinnam. Raczej potrafię oraz chcę.
Doświadczeń życiowych mam sporo. Wiele takich, w które mnie samej po latach trudno jest uwierzyć.
Mam 35 lat i to z tej strony bliższej czterdziestce.
Mam za sobą małżeństwo i gdybym mogła cofnąć czas to bylibyśmy tylko przyjaciółmi.
Nie zmarnowalibyśmy sobie kilkunastu lat życia. A dzieci i tak by były.  Może z kimś innym ale te same.
Nie poszłabym do zawodówki i nie pracowałabym w sklepie. Ale czy nauczyłabym się wówczas pokory?
I czy miałabym tych samych przyjaciół i takie cudowne wspomnienia.
Co prawda życie zweryfikowało kto był przyjacielem a kto nie ale wspomnienia są bezcenne.
A gdybym tak wówczas uczęszczała równolegle do liceum i do  zawodowej szkoły? Co by było?
Pewnie zdałabym lepiej maturę, szybciej poszłabym na studia.
Ale czy byłabym taką jaką jestem teraz.

 Mogłam być bardziej miła, bardziej dostępna i być z tym kogo kochałam naprawdę. Ale stygmatyzacja bycia biedniejszą była jakaś szalenie silniejszą.

A teraz.
No teraz to mogłoby być odwrotnie.
 Właściwie to ubóstwo spowodowało, że mnie nie obchodzi status społeczny.
Kiedy ja słyszę patologia to mną trzęsie.
Ile razy spierałam się na ten temat.
Ile razy miałam ochotę rzucić przyjaźń bo ktoś nie rozumiał, że zaradnym trzeba się urodzić. Albo mieć dobrego nauczyciela życia. Żeby nie wydawać ponad miarę.
 No i zarobki. O swoje apanaże trzeba dbać. Nie podoba się podwyżka to głowa do góry , komputer, kartka i argumenty przemawiające za wyższą podwyżką.
Cóż, że PanDyrektir odpowie negatywnie.
Napiszę po raz kolejny.

 Asertywność.
 No mili państwo. Kto mnie zna ten wie czym ona jest. Czasem podbarwiona kilkoma k... mi i  ch...mi ale asertywność być musi. Po 35 latach życia trzeba umieć postawić na swoim i mówić nie.

 Postawa.
Proste plecy i mina pokerzysty. A kiedy trzeba ciepły uśmiech. Porostu samo życie.

 A zakochanie.
 No dawno nie byłam tak często swatana. Naprawdę chodzą po ziemi fajne chłopaki. Tylko, że ja bym chciała żeby chłop był odemnie mądrzejszy, żądam szacunku i czasem szaleństwa. I niech będzie wyższy i ma wszystkie zęby.
No można się zdziwić. Naprawdę.
 No i te dzieci. Jedno bardziej pyskate od drugiego. Tak właśnie piszę o tych krzywdzonych fizycznie i psychicznie chłopcach.
Wakacje mają.

A ja?

Mam wakacje od prasowania bo mi się nie chce. Mam prawo do lenistwa.
Jak tak sobie przypomnę, że nie było prądu a ja miałam uprasowane ubrania. Jak?
No naprawdę to było ciężko.
Ale jakoś sobie poradziła.

Mam 35lat. Nie mam prawa jazdy. Jeszcze. Kurs skończony a ja mam wymówki co do terminu zdania egzaminu.
Bożena weź się ogarnij!
Ktoś mi kiedyś powiedział, że taka jestem wyszczekana a nie mam prawka.
Ojej no będę miała. Wkrótce.

 A teraz spokój. Stagnacja.
Chociaż na 10 minut.




3 komentarze:

  1. I tak trzymaj Kobieto! Ogarniesz się jak przyjdzie czas, póki co chill out :D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życie pisze różne scenariusze, ale trzeba iść do przodku z podniesioną głową! :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie tak poczytać coś co ktoś pisał od serca :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń