niedziela, 27 maja 2018

Chwile mają zapach...





                                                             Witajcie Kochani.

                                                              Poranek.

Do napisania tego tekstu natchnął mnie piękny zapach.
Dzisiaj w pracy, o bardzo wczesnej porze, kiedy jeszcze całe miasto spało a może zaczynało leniwie się przebudzać otworzyłam okno. Powiew lekkiego wiatru przyniósł coś niesamowitego. Ktoś pewnie wieczorem skosił trawę, gdzieś niedaleko zakwitły kwiaty, a drzewa - drzewa pachniały po prostu życiem.
Ta poranna,orzeźwiająca woń była ze mną przez cały czas.
Taki dodatek to tego dnia.

                                                      Powroty z pracy.

Późnym popołudniem, kiedy wracałam do domu wszystko zrobiło się takie ciężkie ale nadal niesamowite. Przesiąknięte gorącem, zapachem truskawek i czereśni. Zapachem lodów śmietankowych. Cukrowej waty, lizaka, może coca - coli.


                                                                   Pamiętam jak...

Nagle zaczęły mnie nachodzić wspomnienia.
Takie jakby pierwsze razy.

                                                                 Jestem piękna.

Kiedy uświadomiłam sobie, że jestem piękna - kwitła jabłoń. Przeglądałam się w szybie, na ogrodzie rodziców. Miałam może 14 -15 lat. Byłam sama. Pamiętam, że to był maj, późny wieczór. Słońce odbijało się w szkle, tak jakby przechodziło mnie na wskroś. Nie mogłam przestać patrzeć na twarz, na włosy, na oczy tej dziewczyny, która była mną ale jakby kimś innym.
Nie mogłam uwierzyć. Aura, która mnie wówczas otaczała jest nie do opisania i nie do powtórzenia.
Z bajkowego brzydkiego kaczątka zaczynałam być łabędziem.


Pierwsze uśmiechy.

Kolejny obraz z zapachem w tle to plaża w pewnej miejscowości obok mojego miejsca zamieszkania.
Opalałam się z przyjaciółkami. W pewnej chwili zapatrzyłam się na pewnego chłopaka. O kilka sekund za długo. Zbyt intensywnie, miał czarne włosy, opalone, cudooowne ciało. Wierzę, że on ten wzrok wyczuł. Niespodziewanie puścił do mnie oczko. Tak po prostu.
Nigdy wcześniej ani potem się tak nie zawstydziłam. Pozytywnie.
Tak wtedy pachniała wata cukrowa...
Krem do opalania ( tylko jaki...), i pachniał wiatr. I woda. Tym specyficznym, letnim zapachem.

                                                          Pierwszy pocałunek?

Zapach siana, letniego wieczoru, może strachu i znowu zapach wiatru..., który niósł za sobą zapach dojrzałych brzoskwiń. Oddech taki ciepły, niespokojny.

                                                           Zapach miłości.

Jest jeszcze jeden zapach, którego nie potrafię opisać słowami.
 To jest zapach miłości.
Jest tle rodzajów tego uczucia.
 Raz jest to zapach słodki, nęcący, obiecujący jak róża.
Jest jak radość. Pachnie jak cenne olejki.
Pachnie latem.

                                                         Zapach dziecka.

Dziecko pachnie miłością.
Sensem życia. Radością.  Może delikatnie mlekiem, oliwką.

                            Bezradność.

 Dzisiaj ( 20.09.2018 a wpis jest z maja jednakże muszę to dodać jako edycję ) poczułam jesienny zapach palonej trawy. Może to było ognisko na działce.
 Z powodu mojego ciężkiego rozwodu mam różne nieprzyjemności.
Tym razem było już przegięcie totalne ale to temat na dłuższy, pełen emocji wpis.
 Zapach początku jesieni zawsze już bedzie dla mnie zapachem smutku, bezradności i walki o swoją godność. Godność jako matki.
Opiszę Wam to kiedy te wszystkie przepychanki się skończą.
Więcej tutaj .

A z czym Wam kojarzą się chwile i zapachy ?










niedziela, 13 maja 2018

Sztuczne rzęsy. Pokochałam.

                                                       
 SZTUCZNE RZĘSY - uwielbiam !



Od około 2 lat korzystam z pomocy kosmetyczki i uprawiam na sobie sztuczne rzęsy.
Nie przeszkadzają mi one w codziennej egzystencji. Jest wręcz przeciwnie - lubię je i czuję się w nich doskonale.
Dzięki temu, że je mam oszczędzam czas. Niekiedy się nie maluję. Rzęsy robią robotę :) Pracuję na zmiany i niekiedy nie chce mi się wstać. Pół godziny snu gwarantowane ;)
Mam jeszcze kreski na powiekach i makijaż permanentny brwi ale to już temat na osobny wpis.

                                                             POSZUKIWANIE STYLISTKI.

Ważnym jest aby wybrać się do naprawdę dobrej, wyszkolonej, polecanej przez innych stylistki.
Już samo wejście do studia powinno zwrócić naszą uwagę.
Czystość, zapach, certyfikaty na ścianach. Estetyka wnętrza. Musimy się tam poczuć dobrze. Niby drobiazg ale oddając w czyjeś ręce własne oko lepiej dmuchać na zimne.
Stylistka z prawdziwego zdarzenia zasypie nas gradem pytań.
Będzie pytała o ogólny stan zdrowia, o alergie ( to bardzo ważne), będzie przyglądała się naszym naturalnym rzęsom oceniając ich stan ( nie zrobi nam sztucznych jeżeli okaże się , że nie ma na czym pracować - chociaż prawdziwy fachowiec poradzi sobie i z tym dobierając najlepszą metodę pomijając fakt całkowitego ich braku. Co się rozumie samo przez się.
Jeżeli jesteście niecierpliwe, nadpobudliwe - to też może wyeliminować nas od posiadania pięknie wyklejonych rzęs - aplikacja trwa 2 do 3 godzin.
Są Panie, którym ciężko w pozycji leżącej wytrzymać aż tak długo.

                                                        RODZAJE  RZĘS.

Rzęsy jedwabne: są wykonane z protein naturalnego jedwabiu. Dzięki ich strukturze przypominają skręt tych naturalnych. Rzęsy te są bardzo lekkie i delikatne. W ogóle nie czuć ich na naturalnej rzęsy - nie obciążają ich.

Rzęsy syntetyczne: są to rzęsy, które nie są już tak delikatne jak te z jedwabiu jednakże mają najbardziej wyprofilowany kształt.

Rzęsy z norek: osobiście uważam, że to zło używać futra z norek syberyjskich. Najbardziej uczulają .Są niby delikatne i lekkie ale co z tego kiedy trzeba zabić zwierzę aby potem mieć wspaniały wachlarz na oku.
                                                   METODY PRZEDŁUŻANIA.

Istnieje kilka metod przedłużania rzęs. Każda różni się tym ile rzęs przyklejamy do naszej naturalnej. Analogicznie metoda 1:1 to jedna rzęsa naturalna do jednej sztucznej.
Najczęściej jednak metody są mieszane.
Ja mam średnio 4:1 lub 5:1.



Jak wyżej wspomniałam zabieg trwa 2,3 godziny. Szybkie wykonanie rzęs jest zwyczajnie podejrzane, bo jest to bardzo precyzyjna praca. Wyszukujemy każdej, maleńkiej rzęsy naturalnej by doczepić do niej tę sztuczną. Ważna jest wilgotność powietrza, temperatura. Wiele klejów ciężko wiąże kiedy jest zbyt wilgotno lub za gorąco.
Ceny są przeróżne. Zależne od materiałów na jakich pracuje nasza kosmetyczka, od metody jaką dobierzecie wspólnie, od miasta w jakim jest wykonywany zabieg.
Może to być nawet 300 zł.

Warto sobie podarować i czas, i piękno. Sztuczne rzęsy uzależniają bardzo :)

                                                         HIGIENA !!!!!!

O RZĘSY SZTUCZNE TRZEBA DBAĆ.
NIE WOLNO MALOWAĆ ICH TUSZEM.
KONIECZNIE TRZEBA JE MYĆ.
PRZECZESYWAĆ GRZEBYCZKIEM -SZCZOTECZKĄ, KTÓRĄ OTRZYMUJE SIĘ OD KOSMETYCZKI.

Jest to niby takie oczywiste. Jednakże zapytajcie stylistek z jakimi brudnymi, zaniedbanymi rzęsami potrafią przyjść klientki. Jest to dramat. Sztuczne rzęsy to niekiedy skupisko brudu i bakterii.
Nie pojmuję jak tak można.

Po założeniu sztucznych rzęs powinno się :

-nie moczymy rzęs przez dobę.

-przez da pierwsze dni odradza się korzystanie z łaźni parowych,basenu,gorących kąpieli.

-nie wyrywamy samemu rzęs. Poprzez takie działanie tylko sobie szkodzimy.

-nakładając kremy trzeba uważać.Zawarte w nich substancje mogą osłabiać klej.








To są moje rzęsy. Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Ann Marie - mojej stylistki rzęs.

Dziewczyny musicie być czujne.
Bowiem na rynku jest wiele pseudo stylistek, które mogą wyrządzić nam ogromną krzywdę.
Ogromne połacie kleju, kępki drogeryjne zamiast rzęs z dobrej firmy.
Dziewczyny przechodzą dramaty.
Oko wygląda na ciężkie, jest to nieestetyczne.
Do tego dochodzą uczulenia, choroby.
Nawet pasożytnicze.

Nie jestem specjalistką. Jednakże posiadając sztuczne rzęsy z uwagą słuchałam swojej stylistki. Jest ona kopalnią wiedzy. Jest mistrzem w swoim fachu.

https://www.facebook.com/Ann-Marie-Pmu-Lashes-1937262956603119/

Dziękuję, że dotrwaliście do końca :)
Pozdrawiam serdecznie.