środa, 4 lipca 2018

Stare,opuszczone i z duszą. Kolejowe szkielety.

 Dawna kolej. Taka piękna. Bezkres czegoś co już nigdy nie wróci.
Opuszczone zakamarki świata, który kiedyś tętnił życiem.
Kiedy to widzisz ogarnia Cię niedowierzanie. Taki szkielet-stary, porzucony, samotny. Chce Ci się płakać.
Zamykasz oczy i wyobrażasz sobie jak to było kilkadziesiąt lat temu. Jest ciepły, letni wieczór. Słońce jest coraz niżej. Powietrze gorące i parne ustępuje powoli chłodowi wieczora.
Przez ograbiony praktycznie za wszystkiego most dawno temu pędził pociąg prowadzony przez dostojną lokomotywę parową, która z daleka swoim gwizdem oznajmiała, że już, za kilka minut z impetem wtoczy się na stację.
A może ten potężny świst, ten przegłośny gwizd ostrzega obchodowego aby uważniej się oglądał za siebie.
W starych drutach telegraficznych słychać jak porozumiewają się ze sobą dyżurni ruchu , dyspozytor przesyła planowanie i nakazuje punktualność.

Słupy chwieją się na wietrze. Potrzebne i ważne jak strażnicy, którzy dbają o prawidłowy przejazd ogromnego, ciężkiego pociągu.
Droga kolejowa. Szyny, podkłady, śruby, mocowania.
Wszystko wypieszczone jak własne dziecko.
Odpowiedzialność toromistrza, ukochanie pracy wydaje owoce.
Podkłady z litego drewna są jak tytanowe -mocne i silne. Pachną jeszcze smołą.
Już słychać w szynach, że oto z mostu sunie szeroki, sapiący smok, który duszny i wielki zaszczyci swoim jestestwem stację. Zaczynają drżeć i śpiewać.
Już wszyscy są gotowi.
Czetwona czapka dyżurnego ruchu już wychyla się z okna.
Nastawmiczy zgłosił przygotowanie drogi przebiegu.
Wjechał.
Ogromny i piękny.
Czarny,ciężki i jakże punktualny.
Maszynista wraz z palaczem szczęśliwi, że znowu udało im się doprowadzić tego potwora do stacji jego przeznaczenia.

Pora otworzyć oczy.


Piszczele starego mostu wiszą dalej nad Baryczą.

Drugi pozdrawia go znad Orli.

Resztki podkładów szepcą do siebie o dawnyvh czasach.
Gdzieniegdzie leżą zwłoki starych przytwierdzeń szyn,jakaś śruba jak odrąbany palec leży samotna.

Słupy telegraficzne jakby syrachy na wróble-obdarte z godności i z szat.

Nawet słupów hektometrowych już nie ma.
Jakiś zapomniany przejazd kolejowy kategorii ostatniej jeszcze walczy i udaje, że jest ważny.

 Pomimo tej starości i zapomnienia wszystko co tam znalazłam jest tak piekne.
Kiedy idziesz ścieżyną powstałą na dawnym torowisku gdzieś z tyłu głowy obawiasz się , że może przejechać pociąg.
A może to zboczenie zawodowe ?
Młode pokolenie było urzeczone tym co zobaczyło.
Moje dzieci z radością dotykały,zadawały pytania.
Nie dowierzały,że po tak zniszczonym placu kiedyś dumnie sunęły po szynach lokomotywy, składy, drezyny.
I, że pracowali tu ludzie.
Ale kiedy zamknęli oczy...
Dali się ponieść fantazji..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz